U nas nigdy pcheł nie było, no zdarzyło się, że jakaś jedna czy dwie, kleszcze też się zdarzyły, bo nie da się, żeby pies nigdy ich nie złapał. Byłam u weta i kupiłam krople, chciałam też szampon, ale wet stwierdził, że nic to nie da. Zaznaczam, że biały jest kropiony regularnie. Zapisałam go też do fryzjera pojutrze, niech go obetną, bo zarośnięty na maxa.
A w związku z tym, że nie mam pojęcia skąd może on brać pchły, bo z żadnymi psami styczności nie miał, więc albo złapał na dworze, albo u nas w domu. Bardzo prawdopodobne iż zalęgły się po w takim "fotelu" z kulkami styropianu w środku. Rufi nie raz, a bardzo często to obsikiwał więc możliwe, że to z tego, dlatego spaliłam to dzisiaj i tak samo spaliłam jego legowisko, czytałam trochę o tych płach i radzili żeby to wyrzucić, więc spaliłam i legowisko + koc + ten "fotel".
(Stare zdjęcie) |
P.S - Dziękuję za rady pod poprzednim postem i za słowa wsparcia. Tym tematem zajmę się w następnym poście.