wtorek, 21 października 2014

Pchły, pchły wszędzie

 Od jakiś 2 tygodni są u nas pchły. Kąpałam Rufiego już jakieś 4 razy i raz go kropiłam - nic to nie dało. Za pierwszym razem tych pcheł miał chyba z 5, potem chyba trzy, potem znowu trzy, wczoraj podczas kąpania wyciągnęłam 4 i dzisiaj 2 z czego jeszcze jedna w nim siedzi, bo nie dał sobie wyjąć.
U nas nigdy pcheł nie było, no zdarzyło się, że jakaś jedna czy dwie, kleszcze też się zdarzyły, bo nie da się, żeby pies nigdy ich  nie złapał. Byłam u weta i kupiłam krople, chciałam też szampon, ale wet stwierdził, że nic to nie da. Zaznaczam, że biały jest kropiony regularnie. Zapisałam go też do fryzjera pojutrze, niech go obetną, bo zarośnięty na maxa.
 A w związku z tym, że nie mam pojęcia skąd może on brać pchły, bo z żadnymi psami styczności nie miał, więc albo złapał na dworze, albo u nas w domu. Bardzo prawdopodobne iż zalęgły się po w takim "fotelu" z kulkami styropianu w środku. Rufi nie raz, a bardzo często to obsikiwał więc możliwe, że to z tego, dlatego spaliłam to dzisiaj i tak samo spaliłam jego legowisko, czytałam trochę o tych płach i radzili żeby to wyrzucić, więc spaliłam i legowisko + koc + ten "fotel".

(Stare zdjęcie)


P.S - Dziękuję za rady pod poprzednim postem i za słowa wsparcia. Tym tematem zajmę się w następnym poście. 

poniedziałek, 13 października 2014

I jak tu działać ?

 Nad "daj łapę" usiadłam, ćwiczyłam, dawałam smaczki jak były jakieś minimalnie postępy (z resztą, kiedy on nie dostaje od wszystkich za byle co ?). I nic. Po prostu nic. Poza tym znowu mnie ugryzł - dzisiaj. Dlaczego? Bo jak wsiadałam do auta zobaczył psa i pierwsze co to rzucił się na mnie. Ten pies jest po prostu agresywny i nie ma się co oszukiwać. Bez pomocy specjalisty nic nikt nie zdziała. Tak samo mama mówi, że on jest już grzeczny i ona go "wytresuje", szybciej jednak zrobi mu jeszcze większą wodę z mózgu niż ma. Może jak to tutaj piszę to tego nie widać, ale on ma po prostu czasem takie odpały, że aż strach patrzeć. Np. przy drzwiach wejściowych do domu są obok takie małe szybki, jedna pod drugą. Ostatnia jest zamieszczona tak, że białas wszystko widzi. Jak zobaczy przez tę szybę psa albo i nawet zwykłego człowieka od razu się rzuca do tej szyby i próbuje rozszarpać buty, które stoją obok na dywanie. Może uda mi się to kiedyś nagrać i zobaczycie jakie to małe coś ma siłę albo jak ma ten odpał to nawet nie próbujcie do niego podchodzić, bo z waszych nóg nie zostanie nic.
 I jak ja mam wychodzić z nim na miasto ?! Jak ja mam z nim normalnie funkcjonować? Jak ktoś przyjdzie to się boję, że kogoś ugryzie, tak samo jest jak ktoś chce go pogłaskać. Ja po prostu nie mogę tak się nie da po prostu żyć i nie mam pojęcia co mam zrobić, bo na razie behawiorysta odpada, nie ma pieniędzy, a te spotkania + dojazd dość sporo kosztują.


niedziela, 5 października 2014

Targi Zoologiczne Wrocław 204

 Wczoraj tak o 11:40 pojechałam autobusem do Wrocławia na targi zoologiczne, bez mojego białasa :P Kolejka była taka, że dłużej stałam po bilet niż byłam w środku.
 Były wystawy fretek, gołębi, królików, owczarków niemieckich krótkowłosych i chyba akwariów ale nie jestem pewna. Były stoiska ze schronisk, fundacji, które pomagały zwierzakom, różnorodnych firm, które zachęcały żeby podejść, niestety cena odpychała :P Aczkolwiek od razu w oczy rzuciło mi się stoisko z karmą "Dolina Noteci", bo od bardzooo dawna chciałam kupić tę karmę, ale w jakim zoologu bym nie była, to nie mają. No i idę do tego stoiska, przeglądam te puszki, podchodzi facet i pyta się czy może mi w czymś pomóc. Mówię mu, że potrzebuję karmy dla małego, dorosłego psa. Tu mi zaczął pokazywać puszki, saszetki, że tu mam 400 g, a tu 500 i taka sama cena, a tu więcej itd. To pytam się czy mogłabym kupić dwie saszetki. A on mi mówi, że niestety teraz tego nie sprzedają - WTF?. To na jaką cholerę to wystawiają ?! Ale mówił mi, że może dać mi puszkę na spróbowanie, to wzięłam i tak oto mamy karmę z kurczakiem :D
Minęło trochę czasu, bo chodziłam, oglądałam wystawy i pokazy itd. I natknęłam się na stoisko z zabawkami. Był tam taki szop, chciałam kupić, ale zauważyłam też, że mają maszynę do adresówek no i pojawił się dylemat - adresówka czy szop? Wzięłam adresówkę, ciekawe ile wytrzyma ;)



Kupiłam jeszcze Balbinie 2 kolby :

No i tyle z moich "zakupów". Pewnie miałabym więcej rzeczy, ale ja potrzebuję kogoś, kto mi powie, że "to kup", "tego nie kupuj", a samej to dylemat za dylematem i nic z tego nie wychodzi :P
 A co do mojego postanowienia, w tym tygodniu jeszcze go nie spełniałam, a już w poniedziałek zaczynam naukę "daj łapę" i owoce tego postanowienia na 100 % zobaczycie w sobotę, no może w niedzielę ;) Niedługo też wybieramy się do fryzjera, bo Rufi już trochę zarósł :D



Pozdrawiamy !