sobota, 16 sierpnia 2014

Chorwacja - dzień 1 #15.08.14

Ojej, już w Chorwacji :) 
14.08.14 - Podróż minęła bardzo fajnie, ale było trochę kłopotów, bo Rufi ciągle się wiercił. Z tyłu samochodu tak jak w większości aut są 3 miejsca. Na 1 siedziałam ja, na 2 siedziała moja siostra, a na 3 ... kosz z jedzeniem. Więc gdzie Rufi? A na mojej poduszce, na moich kolanach i tak praktycznie przez całą drogę. Tylko tak Austrii i Słowenii siedział trochę na podłodze. Ale ogólnie droga minęła bardzo fajnie :) 
Po dotarciu na miejsce, przyszli właściciele, (to są nasi przyjaciele) i tam rozmawialiśmy i co najlepsze, wszyscy polubili Rufiego :D Dostaliśmy od nich tort, przyszli porozmawialiśmy itd. Jeszcze tego samego dnia poszłam się z nim wieczorem przejść, od razu kilka osób zwróciło na niego uwagę. Była pani co ma dwa westy. Pytała się coś mnie po chorwacku, powiedziałam jej po angielsku, że nie rozumiem i zapytała się tylko czy chłopak :) Potem poszliśmy na plażę do domu i tak zakończył się dzień naszego przyjazdu. Czyli dzień #0 tak można ująć :D 

Dzień #1 15.08.14 
Rano wyszłam z Rufim. Załatwił się, wstałam specjalnie o 6 rano, żeby szkód nie narobił ;) Potem śniadanie i na plażę. Było dużo osób, bo u nas na plaży była meta zawodów pływackich. Był też zmieszany z pekińczykiem. Niby nic, powąchali się i poszłam z Rufim dalej. Nagle nie wiem skąd, nie wiem kiedy ten durny pies, rzucił na Rufka. Ugryzł go w łapę, ja odruchowo od razu wciągnęłam go na ręce za szelki. Wkurzyłam się jak mało kiedy, miałam ochotę rozszarpać tego psa, a w dodatku Rufek dalej piszczał, nawet jak go miałam na rękach. Podbiegł też właściciel i zaczął coś ględzić. Miałam go za przeproszeniem w dupie, niech pilnuje psa i niech go trzyma na smyczy zwłaszcza, że na plaży było dużo dzieci. No nic, ruszyliśmy przed siebie, trzymałam białego dalej na rękach. Rozsiedliśmy się dalej pod takim murkiem. Obok przeszła para ludzi z cavalierem i poszli w kierunku tego psa. Jak sie możecie, domyślić, cavalier też został zaatakowany. Ale to gorzej od białasa, bo cavalier jest większy niż Rufi, ale właściciele też wciągnęli go za szelki. 
Potem ja poszłam się pokąpać do morza, mama siedziała na ręcznikach, jak przyszłam to się położyłam i czytałam książkę, a Rufi położył się obok i leżał przez cały czas przy mnie, aż do powrotu do domu. 
Wieczorem ruszyliśmy na miasto. Denerwują mnie niektórzy turyści, wołali go, małe dzieci zaczepiały, a potem się kurde dziwią, że psy gryzą. Dalej jakiś pan trzymał pinczera na rękach i temu psu Rufi się nie spodobał i zaczął warczeń na małego, ale mały jak nigdy nie chciał wdawać się w bójkę no i dobrze. 
W ogóle od kiedy Rufi jest w Chorwacji, zmienił się nie do poznania. Zazwyczaj jak ktoś do nas przyjeżdżał to szczekał, zaczepiał i takie tam, a wczoraj przyszli właściciele i Rufi zaszczekał tylko gdy zadzwonili do drzwi, a potem wzięłam go na kolana i siedział spokojnie. Tak samo wcześniej gdyby jakiś pies na niego zawarczał pewnie nie było by kolorowo. A teraz ? Jest grzeczny jak nigdy! 





Mam jeszcze zdjęcia z podróży, między innymi jak Rufi spał u mnie na plecach ;) Wrzucę je później, bo zaraz ruszamy na Trogir i Rufi jedzie z nami, także my się zbieramy, a wy czekajcie na kolejne posty, bo na pewno będą, także pozdrawiamy z Chorwacji :) 

9 komentarzy:

  1. Ale macie fajnie...tak cieplutko :D. Miłego pobytu ;). Super,że psiak jest taki grzeczny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mogę się zapytać do jakiej miejscowości pojechaliście? Wydaje mi się, że byłam tam rpk temu :). Fajnie, że Rufi nie robi problemów.

    H&F

    OdpowiedzUsuń
  3. No no Chorwacja! śliczne widoki, też takie mieliśmy, jak byliśmy :) Ale gorąco tam jest :D Piano pewnie byłby zachwycony wodą, bo taka śliczna tam jest :D
    Pozdrawiamy, Ola i Piano :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tina ma smakołyki na podróż bez nich nie ma mowy - nie chce jeździć wymiotuje jest nie spokojna i zestresowana iwgl.
    Moją Tinę ta dzieci kopały ciągały iwl że aż zaczęła gryźć (i dobrze!)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chorwacja to piękny kraj :)
    Wakacje tam, albo na jednej z jej wysp są magią. A dopiero gdy się wyjeżdża tam z psem. Cud miód i orzeszki! :))


    Pozdrawiamy Wiktoria&Fado
    Zapraszamy do nas: http://fado-labrador-retriever-biszkoptowy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. No cóż, wspaniale!

    Pozdrawiamy
    Ola i Baddy

    OdpowiedzUsuń
  7. My Perle podajemy środki uspokajające, oraz jest przypięta pasem. Cała droga do Chorwacji mija spokojnie, a ja jestem spokojna, że suni nic się nie stanie, nawet przy gwałtownym hamowaniu.
    Sunia też zawsze znajduje wielkie grono wielbicieli, wszyscy ją chcą głaskać, a właściciele nie robię problemu, że lata luzem czy jest z nami na grillu.
    Jak ja kocham widoki Chorwacji! Jest mi tak smutno, że w tym roku nie mogliśmy pojechać. Już się przyzwyczaiłam przez te lata to ciepłego słońca, wody, tych pysznych lodów.
    No nic, zazdroszczę i życzę udanego wyjazdu! :)

    thestryofmydog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Sliczne widoki. A rufi taki kochany !

    OdpowiedzUsuń

Zanim napiszesz :
1. Stosuj ortografię i kulturę
2. Jeśli zareklamowałeś/aś już swojego bloga, nie rób tego ponownie.
3. Pomyśl zanim napiszesz
4. Nie obrażaj użytkowników bloga
Dziękuję